Lubimy wracać do przeszłości, wspominać stare, dobre
czasy, mimo że nie zawsze aż takie wspaniałe były. Najchętniej cofamy się
myślami do okresu naszej młodości i dzieciństwa, które zawsze będzie kojarzyć
się z beztroską. Trudno w to uwierzyć, ale jeszcze nie tak dawno nie było wypasionych,
wiolofunkcyjnych smartfonów, tabletów i innych technologicznych nowinek. Wolny
czas spędzało się trochę inaczej i nierzadko w towarzstwie – ROWERU. Wigry, Uniwesale, Jubilaty, Bobiki i
dziecięce rowery o przesympatycznej nazwie Reksio zapełniały polskie ulice.
Posiadanie własnego roweru to było coś.
Zwykle takim rowerowym przełomem w życiu była
Komunia – wiadomo dlaczego. Jedni dostawali wtedy swoje pierwsze dwukołowe
maszyny, a inni po prostu kolejną nowszą,
ulepszą wersję. Dla wielu takim dzisiejszym „must have”, istnym spełnieniem
marzeniem był rower górski. Licytacja kto ma więcej przerzutek, ładniejszy
kolor, większe kółka była czymś zupełnie normalnym. Z resztą nic dziwnego
– na góralu można było trochę bardziej
poszaleć.
Najlepsze rowerowe momenty, które się najdłużej pamięta to nie tylko udane zjazdy ze stromej górki czy wyścigi, ale też przewrotnie wszelkie nietypowe wywrotki i upadki. Pompowanie roweru, dokręcanie wentyli, spadający łańcuch był nieodłącznym elementem życia każdego początkującego rowerzysty. Jeśli ktoś myśli, że czasy personalizacji własnego sprzętu użytkowego dopiero nastają jest w błędzie. Dawniej właściciel też dbał o swoje dwa kółka i wykorzystywał do tego celu wszelkie dostępne sposoby i środki. Koraliki na szprychy, naklejki na ramę, dziwnie brzmiące dzwonki czy retro lampki na dynamo zdobiły ukochane pojazdy.
Źródło: www.demotywatory.pl
Było, ale wcale nie minęło! Wspomnienia wracają,
moda wraca i my też zachęcamy do takich pięknych powrotów. Byle tylko miłość do
rowerów niezmiennie trwała!
Od kilku dni jestem szczęsliwą posiadaczką retro rowerka :) I lubię do Ciebie zaglądaĆ! :) BARDZO.
ReplyDelete