Monday, 27 August 2012

Nakaz pedałowania: przydawki i konkurs

Wiecie, co to przydawki? To przeciwieństwo przydasi. Przydasie to takie szpargały, które odkładamy, zamiast wyrzucić, bo "może przyda się". Przydawki natomiast to szpargały nieoczywiste, ale faktycznie przydatne, takie narzędzia początkujących makgajwerów. Jako początkujący makgajwer, będący również rowerzystką, opowiem Wam o kilku przydawkach, które ułatwiają mi pedałowanie. Czytajcie uważnie, bo w tekście ukryłam konkurs, dzięki któremu ktoś z Was może stać się szczęśliwym posiadaczem takiej przydawki!

Przydawki znajduję zazwyczaj jako odpowiedź na coś, co mnie irytuje. Kiedy jeżdżę na rowerze szczególnie irytują mnie: przebite dętki, spadające łańcuchy, nieostrożni uczestnicy ruchu, podwiewająca spódnica, deszcz, pocenie się, krawężniki pojawiające się znikąd w poprzek drogi rowerowej i złodzieje*

Ale po kolei. W dzisiejszym odcinku zajmę się kwestią dętek. Był taki czas w moim rowerowym życiu, kiedy myślałam, że ktoś łazi kilka kroków przede mną i po całym mieście rozrzuca pinezki. Ot tak, ze złośliwości albo z zemsty za jakieś moje przeszłe grzechy, których więcej nie pamiętam. Złapana "guma" nieodmiennie sprawiała, że szlag mnie jasny trafiał, bo oznaczało to: (a) wizytę w serwisie i stracony czas lub (b) grzebanie się w częściach rowerowych w garażu i stracony czas, a niezawodnie (c) unieruchomienie na pewien czas.

W oczywisty sposób trafiłam na opony bezdętkowe, które byłyby świetnym rozwiązaniem, gdyby nie to, że mój Union, który miał wyjątkowe nieszczęście do łapania gumy, ma wypieszczone, wykochane oponki w idealnie dopasowanym do ramy kolorze, których za nic nie chcę zmieniać na inne. I tu pojawiła się przydawka.

Przydawka nazywa się Slime i jest jakimś kosmicznym, niesamowitym, glutowatym czymś, co ma magiczną niemal moc uszczelniania dętek. Tak jest: uszczelniam dętki glutem. Ale jakim glutem! Glut ma prześmieszny zielony kolor i działanie skomplikowane bardziej niż inteligentne proszki do prania - składa się z takich maciupeńkich włókien, które włażą w nieszczelności w dętce i tworzą coś w rodzaju wewnętrznej "łatki".

Glut Slime bohatersko ratuje moje ręce przed zabrudzeniem, organizm przed stresem i oszczędza czas. Mam  z nim tylko jeden drobny kłopot. Otóż chciałabym mieć Slime na rowerze na stałe (nie chcę żeby tłukł się w koszyku albo zajmował miejsce w torbie), tak jak mam pompkę czy torebkę podsiodłową, ale nie do końca wiem, jak można by go do roweru przymocować. Myślałam o jakimś fajnym uchwycie. POMOŻECIE?

Jeżeli masz pomysł, jak stylowo przewozić puszkę Slime na rowerze, przyślij go do mnie - w dowolnej formie: rysunku, zdjęcia, filmu czy po prostu krótkiego opisu. Odpowiedzi wklej na mojej stronie na Facebooku: https://www.facebook.com/rowerzystkamiejska. Autorzy lub autorki najlepszych pomysłów dostaną zestaw przydawek do roweru (w tym Slime!), a kto wie, może taki uchwyt, opatrzony na przykład imieniem pomysłodawcy, wejdzie na stałe do oferty Bike Belle?





*Strasznie dużo mnie irytuje, prawda? Wrong. W porównaniu z tym, ile rzeczy mnie jednocześnie cieszy, lista elementów irytujących wcale nie jest długa.


1 comment:

  1. Może faktycznie jeżeli komuś bardzo zależy na "wypieszczonych, wykochanych oponkach w idealnie dopasowanym do ramy kolorze" to jest to jakieś rozwiązanie.
    Ale poza tym to opony z wkładką antyprzebiciową są znacznie wygodniejsze :)

    ReplyDelete