Sunday 26 January 2014

Jak się ubrać na dojazdy rowerem w prawdziwe mrozy?

W tym roku naprawdę mieliśmy szczęście. Zima nas oszczędzała przez dość długi czas, ale w końcu nadszedł ten ranek, kiedy podchodząc do termometru złapaliśmy się po raz pierwszy za głowę, przez którą jednocześnie przemknęła myśl "gdzie jest globalne ocieplenie, kiedy go potrzebuję?". I tak, mamy minus dwadzieścia, wreszcie można zapraszać do Polski wszystkich tych uroczych Amerykanów, którzy sądzą, że po naszych ulicach chodzą niedźwiedzie polarne, można wygrzebywać z archiwów NAC-u zdjęcia zimy stulecia i liczyć, ile razy w mediach pojawi się sformułowanie "zima zaskoczyła drogowców". No dobra, ale gdzie w tym wszystkim rower?

Z roku na rok zwiększa się liczba tych, którzy odrzucają absurdalną ideę "sezonu rowerowego" i, wzorem mieszkańców bardziej przyjaznym rowerom miejsc w Europie i na świecie, po prostu jeżdżą. Ja się do takich ludzi dumnie zaliczam, regularnie jeżdżę rowerem w zimie od co najmniej siedmiu lat i zamierzam namawiać do tego innych. Stąd mój pomysł na mini-poradnik "Jak się ubrać do jazdy w prawdziwy mróz". Jest wiele tego typu tekstów na temat jazdy w zimie, ale żaden z tych, na które się natknęłam, nie pochodził z miejsca, w którym temperatura minusowa osiąga wartości dwucyfrowe, więc jeśli macie ochotę dowiedzieć się, co miałaby na sobie Biała Czarownica gdyby w Narnii były rowery, czytajcie dalej.

1. DOBRE OKRYCIE
Na zdjęciu poniżej widzicie mój sławny płaszcz, który mam w szafie wyjątkowo długo. Płaszcz ten, o kroju i kolorze sprawiających, że człowiek wygląda w nim jak gigantyczna parówka, a czuje się tak, jakby miał na sobie kołdrę, należy do moich najcenniejszych, pancernych zabezpieczeń przed mrozem rodem z Narnii. Dobra, żartuję z tą kołdrą, ale płaszcz naprawdę daje radę nawet w największe mrozy. Jest długi (do kolan), zapinany na zamek i dodatkowo na zatrzaski oraz - co jest bardzo przydatne podczas jazdy na dwóch kółkach - ma podwójny zamek, który pozwala lekko rozpiąć go od dołu. Dzięki temu jest mi ciepło, ale nic nie krępuje moich ruchów.


2. OCHRONA DLA WRAŻLIWYCH STREF
Co najbardziej marznie w zimie? Ręce, stopy i twarz. Szczególnie, jeśli do mrozu dochodzi w pakiecie jeszcze wiatr. Niezwykle ważne jest, żeby dobrze zabezpieczyć te miejsca. Dlatego w czasach poważnych mrozów zakładam dwie pary rękawiczek (na zdjęciu powyżej widzicie obie warstwy). dwie pary skarpetek (w tym najlepiej jedne narciarskie) i owijam się ciepłym szalem lub kominem, który podczas jazdy podciągam aż pod oczy.



3. COŚ NA GŁOWĘ
Ciepła czapka, w razie potrzeby występująca w towarzystwie wełnianej opaski) plus nauszniki to mój ulubiony zestaw. Czasem nauszniki zastępuję dużymi słuchawkami - jedną z nich zawsze lekko odchylam, żeby móc słyszeć ruch uliczny. Jeżeli jest superzimno, do całości dodaję jeszcze kaptur. Nie ma prawa nie zadziałać.

4. DOBRE BUTY.
Zabezpieczenie palców u nóg przed zmarznięciem to, jak wspominałam wyżej, jeden z najważniejszych elementów stroju zimowego rowerzysty lub zimowej rowerzystki. Obok dobrych skarpet warto wyposażyć się w naprawdę ciepłe buty, wykonane z solidnych materiałów, które zniosą w miarę dobrze i niskie temperatury, i wilgoć. Buty nie mogą być za ciasne, inaczej nawet najbardziej okutane stopy zaczą marznąć natychmiast. Pamiętajmy, że w butach muszą komfortowo zmieścić nasze stopy w dwóch parach ciepłych skarpet. Ważne, by pamiętać o piaskowaniu i impregnacji butów - dzięki temu będą nam służyć dłużej.



5. BIELIZNA TERMALNA
Niezbyt grube, ale wykonane z dobrych, technicznych materiałów podkoszulki i getry będą naszymi najlepszymi przyjaciółmi w czasie panowania Białej Czarownicy. Osobiście lubię getry i legginsy dlatego często pod te właściwe zakładam dodatkowe - termalne właśnie. Dobrze uszyty termalny podkoszulek może natomiast z powodzeniem służyć jako zastępstwo jego letniej, bawełnianej wersji.

Na koniec warto pamiętać o takich akcesoriach, jak chlapacz (jeśli mamy do czynienia z mokrą nawierzchnią), wodoodporna torba, dzięki której nasze codzienne szpargały dowieziemy do miejsca przeznaczenia bezpiecznie oraz osłony koła i łańcucha, które pozwolą zminimalizować obecność plam z odprysków śniegu na naszym ubraniu.

Zanotowano? Skoro tak, na rower i w miasto! Powodzenia!


Wednesday 1 January 2014

365 Dni z Rowerem - podsumowanie

Zaczęło się 1 stycznia 2013 od zdjęcia na Moście Grunwaldzkim w Krakowie. Potem były kolejno: zima, lato, wiosna, zima, wiosna, lato, jesień i kilkadziesiąt miejsc na mapie, gdzie dotarłam z moimi 365 Dniami z Rowerem.

Rok dokumentowania mojego rowerowego życia zasłużył na podsumowanie. Oto 365 Dni z Rowerem w liczbach:
0 - liczba zdjęć, na których nie pojawiam się ja lub rower
1 - liczba udokumentowanych wywrotek (poniżej)
7 - liczba pór roku, przez które podróżowałam z rowerem w tym roku
10 - liczba krajów, które odwiedziłam z projektem (Anglię, Walię, Francję, Niemcy, Grecję, Szwecję, Włochy, Chiny i Wenezuelę)
12 - liczba brakujących zdjęć, w czym 4 niezrobione z powodu obłożnej choroby i 8 takich, których nie dosłali mi robiący mi zdjęcie przechodnie
63 - liczba rowerów, które uczestniczyły w projekcie - w tym 9 z mojej "stajni" oraz 2 tallbike'i, jeden rower cargo, 7 kolarzówek, 2 stare składaki, jeden rower poziomy, jeden bicykl, jeden wodny, jeden udający rower zwycięzcy Tour de France i dwa rowery z planu filmowego
81 (około) - liczba osób towarzyszących mi na zdjęciach, w tym 2 policjantów, 1 dziecko oraz 1 japońska wycieczka
Jaki mam pomysł na ten rok? Niedługo się przekonaciesmileTymczasem na kolejne 365 Dni życzę i Wam, i sobie:
- pozytywnego przełomu w głowach rządzących - niech wreszcie docenią ruch rowerowy
- pozytywnego przełomu w głowach naszych współuczestników ruchu - niech zrozumieją, że rowery są wszędzie!
- dużo życzliwości i zrozumienia dla naszych i cudzych błędów - wszystkie bezkrwawe rewolucje jej potrzebująsmile

6 stycznia. Winter Wonderland (Narnia)

21 stycznia. Rumaki (Londyn)

26 stycznia. One of the 9 million bicycles in Beijing



6 lutego - początek podróży w poszukiwaniu delfinów (Wenezuela)

24 lutego. Wbrew pozorom nie kradnę roweru. (Wenezuela)

3 marca. Rzymskie wakacje

23 marca - i znowu zima (Kraków)

13 kwietnia. Ja i cruiser łapiemy słońce. (Kraków - Kazimierz)

28 kwietnia. W profesjonalnej asyściewink(Kraków)

 Tak się święci 3 maja (Walia)

19 maja. Na horyzoncie coś ciekawego (Kraków)

13 czerwca. Odpoczynek po weekendowym Święcie Cyklicznym

24 czerwca, w dolinie Loary - największy rajd rowerowy, w jakim brałam udział. Do tego wszystko w klimacie retro!

7 lipca. "Świat na Rowerze" (wodnym). Suwalszczyzna

30 lipca - w towarzystwie celebrytów
 
6 sierpnia. Nie ma nic piękniejszego niż wieczorne rowerowe przejażdżki po Plantach (Kraków)

15 sierpnia. Muzeum Rowerów Nietypowych (lubelszczyzna)

27 sierpnia. Wygrywam Tour de Francewink(Londyn)

20 września. Przewożenie lasu rowerem in progress (Kraków)

8 października. Mój nowy przyjaciel (Kraków)
30 listopada. Teatrzyk cieni (Kraków)